Do napisania tego artykułu skłoniła mnie jedna z naszych czytelniczek i prosiła, aby wyjaśnić jej działanie produktu MIZON AHA 8% PEELING SERUM, który jest zachwalany przez niektóre blogerki i youtuberki.
Pozwolę sobie przytoczyć tekst listu:
„Produkt tak zachwalany przez jedną z youtuberek i jedną z blogerek skłonił mnie do zakupu, tego serum z 8 % kwasem AHA. Mam trochę nierówności i zmiany pigmentacyjne na skórze. Zakupiłam ten produkt z Ebaya. Używałam go przez około 10 dni wieczorem i to w dodatku w niewielkich ilościach. Po paru dniach się przestraszyłam, ponieważ stan skóry z dnia na dzień się pogarszał. Myślałam, że to naturalne łuszczenie, ale w niektórych miejscach pojawiało się zaczerwienienie ze stanem zapalnym, aż w końcu przerodziło się w suche liszaje, do tego na żuchwie pojawiła się pokrzywka. Mam skórę mieszaną i nigdy nie miałam żadnych zmian alergicznych, ale ten akurat piling serum z Mizona zrobił mi maksymalną masakrę na skórze. Z produktów innych koreańskich marek też nie byłam zadowolona, bo szału nie zrobiły. Już nigdy nie dotknę koreańskich kosmetyków… Co mam zrobić teraz? Jak naprawdę działają te kwasy bo kiedyś u kosmetyczki robiłam serię o większym stężeniu, ale takich sensacji nie miałam, a serum powinno być łagodniejsze bo ma o wiele mniejsze stężenie. Szybko pobiegłam po polski krem z apteki SVR i maść. Według producenta to serum powinno stosować się codziennie i to jeszcze z tonikiem dla lepszych efektów. Całe szczęście, że go nie kupiłam. Pomóżcie bo już chyba tylko wam mogę zaufać. I po co mi to było! Macie rację, że to koreański badziew i jakiś szajs czy jak wy to nazwałyście śmieć!”
Postanowiłam dokładnie prześledzić produkt i zweryfikować jego skład. Jak widać na zdjęciu jest to dość atrakcyjna buteleczka z pipetką. Skład natomiast pozostawia wiele do życzenia. Oto niektóre drażniące i uczulające składniki, które często wpływają negatywnie na skórę. Zwłaszcza, że w koreańskich kosmetykach występują one w stężeniach górnych, dopuszczalnych norm.
Składniki – przyjrzyjmy się im bliżej.
Oto niektóre składniki.
Sodium Lactate – w kosmetyce używany jako nawilżacz do zatrzymania wody w skórze niestety 5 krotnie słabszy od kwasu hialuronowego, natomiast tańszy i łatwiejszy w pozyskaniu.
Alkohol – ten składnik dużo zostawia do życzenia. Wykorzystuje się wiele alkoholi w kosmetyce, o bardziej lub mniej drażniącym składzie, natomiast prawie wszystkie alkohole działają wysuszająco na skórę. W tym przypadku nie wiemy o jaki alkohol chodzi. Mogą podrażniać i nawet zniszczyć ochronną barierę skóry, co powoduje zwiększenie produkcji sebum, zaczerwienienia i większy rozwój bakterii.
Butylene Glycol – rozpuszczalnik, rodzaj emulgatora, może powodować alergię. Nie powoduje lepkości w kosmetyku. Może wysuszać.
Glycolic Acid- kwas glikolowy alfa-hydroksykwasy (AHA), nic nie wiemy na temat ich stężenia w tym produkcie. Można sugerować, że jest tego 8 procent.
PG60 Hydrogenated Castor Oil – uwodorniona rycyna stabilna o niskim pH. Wykorzystywana częściej do środków myjących, usuwa zanieczyszczenia ze skóry czy włosów.
Portulaca Oleracea extract, chwast lebiody,
Carica papaya extract, owoc papaji,
Arnica Montana extract, kwiat arniki,
Artemisia Absinthium extract, piołun,
Achillea Millefolium extract, krwawnik,
Gentiana Lutea Root extract, korzeń żółtej goryczki.
Potassium Hydroxide – substancja silnie żrąca, irytant i detergent, najczęściej stosowany w środkach piorących, mydłach i szamponach w bardzo małych ilościach. W tym serum ten składnik może podrażniać skórę. Długotrwałe stosowanie powoduje przebarwienia i suchość. Należy pamiętać, że mydło zmywamy, a serum zostaje na wiele godzin na twarzy. W tym wypadku został dodany tylko po to, aby wyregulować pH produktu.
Disodium EDTA – stabilizator, toksyczny składnik.
Fragrance – pod tą nazwą mogą się kryć setki toksycznych rakotwórczych substancji. W koreańskich kosmetykach znajdują się one w dużych stężeniach i ilościach.
Ten skład na pozór wydaje się w miarę bezpieczny (za wyjątkiem niektórych składników), ale nieporywający. Alkohol w tym składzie jest nieokreślony i nie wiemy jaki jest jego rodzaj. Stosując ten produkt według zalecenia producenta czyli codziennie, skóra jest poirytowana. Używając serum rzadziej niż jest to zalecane np. 2, 3 razy w tygodniu ten produkt poirytuje skórę nieco mniej, co nawet może być nie zauważalne u niektórych osób. Producent poleca używać ten produkt wraz z tonikiem, który jest o podobnym składzie, aby bardziej sobie chyba poirytować skórę.
Po kilkudniowym użyciu tego produktu występują: podrażnienia, pokrzywka, wysypka, zapalne krosty, skóra zbyt napięta, przesuszona, ściągnięta, dająca uczucie dyskomfortu, lekkie pieczenie.
Serum jest substancją wodną i mieszanką toksycznych składników chemicznych. Część z nich jest wypisana na składzie, a część nie. Dzięki wodnej konsystencji serum, toksyczne substancje szybciej i łatwiej się wchłaniają w głąb skóry i nadmiernie przesusza skórę na głębokich jej warstwach.
W kosmetyce występuje dużo różnych alkoholi z czego ich większość nie jest dobra dla skóry. W przypadku serum z Mizona, alkohol może być substancją podrażniającą i wysuszającą.
Jeżeli alkohol nie jest bliżej określony w składzie, może za tym kryć się wysuszająca mieszanka różnych alkoholi. Jeśli chodzi o ekstrakty roślinne, nie są one potrzebne skórze i większość z nich ma działanie nie związane z kosmetyką. Pod każdym ekstraktem ukryte są toksyczne, konserwujące substancje, nie wypisane niestety na opakowaniu, co także potwierdziły nasze badania nad koreańskimi kosmetykami. Podobnie jest z pojęciem „Fragrance” pod którym kryje się wiele toksycznych, a nawet rakotwórczych substancji, których producent nie musi dokumentować. Wystarczy, że wypisze Fragrance lub Parfume czy Ekstrakt np. z łopianu i zaserwuje nam koktajl toksycznych i rakotwórczych irytantów, które pięknie pachną.
Czy kwasy są czystego pochodzenia, czy też zawierają irytujące konserwanty tego nie wiadomo. Można wnioskować (po naszych 2 letnich badaniach), że także znajdują się w nich toksyczne konserwanty i nie tylko.
Ten artykuł jest przykładem poruszającym tematy o których było już wcześniej mówione w naszych filmach. Zarzuty były tego typu, że czytając składy wypisane na koreańskich produktach można oszacować czy dany kosmetyk jest bezpieczny czy też nie. Niestety taki skład niewiele wyjaśnia i nie przedstawia nam konkretnych informacji co naprawdę znajduje się w danym koreańskim kosmetyku, a tym bardziej nie są na nim ujawnione toksyczne, irytujące skórę składniki.