Japońskie wypieki. Bułeczki. Co i jak jedzą w Japonii?

0
526
Rate this post

Zawsze zastanawiałam się dlaczego japońskie wypieki smakują zupełnie inaczej, niż te europejskie. Są one po prostu przepyszne. Jest w nich coś wyjątkowego, coś czego nie ma w naszych europejskich wypiekach.

Od dawna poszukiwałam wśród europejskich ciast smakowego odpowiednika, który by przypominał np. oryginalną japońską bułeczkę. Niestety, moje poszukiwania takiego odpowiednika zawsze kończyły się żałosnym stwierdzeniem faktu, że niestety Europejczycy nie umieją piec tak jak Japończycy.

Oczywiście można by się spierać, ponieważ zwykło się mówić, że smak to kwestia gustu. Jednak dla mnie i wielu osób np. moich znajomych z Europy, japońskie pieczywo i bułeczki „biją po prostu na głowę” te nasze europejskie. Mowa jest tutaj o zagadnieniu jako całości, są jednak małe wyjątki gdzie np. zachodni chleb pieczony na zakwasie jest lepszy od japońskiego, ale o tym będzie w innym poście. Tym razem zajmijmy się przepysznymi, japońskimi bułeczkami, które niestety nie mają swoich rywali w europejskich cukierniach.

W Japonii króluje zasada, że jak się już coś upiecze, to ma to być porządnie zrobione. Co to oznacza?

W moim zachodnim rozumieniu oznaczałoby to, że pieczemy na ilość, a nie na jakość. Czyli wielką blachę jakiegoś ciasta, które później sprzedajemy na kilogramy lub wielkie bułki np. z jagodami, które ledwo mieszczą się w ustach. Ważne jest, aby było dużo i na tyle dobre, aby klienci nie uciekli z piekarni.

W Japonii stawia się na jakość produktu, a nie na jego ilość. Wszystko ma być bardzo dobre, wysokiej jakości i za przeciętną cenę. Jeśli chodzi o aspekt wizualny, wszystko ma wyglądać bardzo apetycznie, elegancko i co najważniejsze, to małe porcje. Opychanie się chlebem, ciastami czy bułeczkami jest Japończykom obce. Japonka woli zjeść 2 różne małe bułeczki raz na miesiąc niż 1 wielką, którą ledwo będzie można wcisnąć do ust. Jeśli już zje coś mącznego to robi to rzadko i z umiarem. Umiar i brak objadania się, „napychania” się na porządku dziennym produktami mącznymi jest niejako sposobem na lepsze zdrowie i zachowanie smukłej sylwetki.

Czyli w japońskiej cukierni mamy małe porcyjki pysznych wypieków, które smakują niesamowicie. Dzięki takiemu podejściu wszystko lepiej smakuje. Po co się objadać jednym i tym samym ciastem, jak można jedynie smakować maleńkie porcyjki? Czyli króluje zasada smakowania, a nie objadania.

Jeśli chodzi o smak i składniki japońskich wypieków, to można zauważyć wielką różnicę pomiędzy zachodnimi wypiekami, a japońskimi. Można by uznać, że Japończycy mają wszystko w swoich cukierniach. Czyli można tu dostać nasze europejskie wypieki np. z europejskimi owocami, a także bardziej egzotyczne, bazowanie na typowo japońskich składnikach. Jakkolwiek… zawsze smakują one lepiej niż te zachodnie.

Japońska bułeczka może zawierać bardzo zaskakujące dodatki np. dynię, kasztany, różnego rodzaju fasolkę, młodą soję, pastę sezamową, ryż, kiszone warzywa, słodkie ziemniaczki, czy nawet korzeń łopianu.
Bułeczki mogą być lekko słodkie lub neutralne w smaku. Nadzienie lub dodatkowy składnik bułeczki stanowi „smakowy przerywnik” głównego smaku danego wypieku.

Warto wspomnieć, że smak japońskiego ciasta jest przeważnie kremowo-masełkowo-mleczny. Jeżeli wyeliminujemy wszystkie dodatkowe składniki wzbogacające np. daną bułeczkę to i tak samo ciasto smakowałoby wyśmienicie. Niestety takiego smaku ciasta nie znalazłam nigdzie w europejskich cukierniach.

Zachodnie ciasta są bardzo słodkie, wręcz przesłodzone w porównaniu do japońskich, które są jedynie trącone słodkością. Zamiast smakować sam cukier możemy lepiej poczuć dany składnik ciasta lub same ciasto, czyli słodkość nie dominuje nad delikatnym smakiem ciasta i jego dodatków. Dzięki czemu możemy cieszyć się i delektować naturalnymi składnikami zawartymi w cieście.
Jeśli chodzi o aspekt zdrowotny, jest faktem oczywistym, że nadmiar cukru nie jest korzystny dla zdrowia.
Japońskie wypieki, niestety wygrywają z zachodnimi pod każdym względem.