90 Minutes

0
526
Rate this post

90 Minutes

Konsola DreamCast firmy Sega powoli umiera. Gracze ze smutkiem obserwują jej ostatnie chwile. Jedną z schyłkowych gier piłkarskich, jakie na nią trafią, będzie 90 Minutes. Nie wiadomo jednak, czy będzie to arcydzieło, które pozwoli tej wspaniałej konsoli odejść z godnością, czy też śmieć pokroju tych, które obecnie szturmują Ś.P. Playstation. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda normalnie. Gra opowiada o normalnej, angielskiej piłce nożnej, nie zaś o amerykańskim futbolu, którego chyba nikt poza samymi Amerykanami zrozumieć nie zdoła. Jest zielona murawa, dwie bramki, bandy stworzone z reklam G-Shocka, Dreamcast, Segi, Swatcha, Polaroida i paru innych znanych firm (charakterystycznych reklam Playstation 2, znanych chociażby z boisk Ligi Mistrzów, na dostępnych w sieci obrazkach nie zauważyłem), jest też grupa piłkarzy w różnokolorowych strojach oraz łaciata piłka. Ponadto w programie pojawia się kilkadziesiąt drużyn piłkarskich z nazwiskami 'stanowiącymi odwzorowanie rzeczywistych składów drużyn’.

Tylko co to sformułowanie oznacza? Odwzorowanie nie jest przecież kopią, tak więc gwarancji rzeczywistych składów nie mamy. Źle, że dział marketingu firmy Sega generuje tak niejasne informacje prasowe – budzi to niezdrowe podejrzenia, a te mogą zaszkodzić nawet najlepszemu developerowi. I źle, że wspomniana firma nie pomyślała o naszych wspaniałych, śląskich drużynach :))). Ani Wisły, ani GieKSy w programie nie będzie. Autorzy gry zapowiadają same standardy. Przede wszystkim będzie można zagrać mecz towarzyski, stoczyć bój w lidze oraz zagrać na turnieju z międzynarodową obsadą. W czasie zabawy zdarzają się faule, karne, żółte i czerwone kartki. Sędzia dwoi się i troi, jednak tak jak w życiu – popełnia błędy. Publiczność ma reagować na jego pomyłki i kwitować je głośnym gwizdem. Co ciekawe, może się zdarzyć, że publika wymusi na sędzim konkretna decyzję, korzystną dla miejscowej drużyny. Rzadko zdarza się, by fakt grania przed własną publicznością miał tak wielki wpływ na przebieg spotkania toczonego na ekranie telewizora!!! Od strony graficznej gra – znów sądząc po obrazkach – wygląda ledwo przyzwoicie. To nie FIFA 2002 znana z PC! Zawodnicy są niewielcy i na dobrą sprawę dość podobni do siebie. Ładnie wygląda trawa, jest jaśniutka i soczysta, aż chce się po niej biegać. U mnie za oknem śnieg i błoto, a tam… raciczki lizać. O sposobie rozgrywki programiści mówią, iż jest intuicyjny i bardziej taktyczny niż zręcznościowy. Spotkanie toczy się bowiem w wolnym tempie, a atak pozycyjny staje się podstawowym sposobem osiągnięcia sukcesu. W tej sytuacji konieczność rozgrzania grającego spada na komentatora, który dwoi się i troi, by dodać emocji temu, co dzieje się na boisku.

Można się więc spodziewać krzykacza podniecającego się każdym, nawet bardzo niecelnym strzałem. 'Tyż dobrze’ – jak mawiał baca. Szkoda tylko, że 90 Minutes jest schyłkową grą konsoli DreamCast. To przecież bardzo dobry sprzęt i nie zasługuje na tak szybką śmierć… Inna sprawa, że już dziś głośno mówi się o przyspieszeniu agonii Playstation 2 (!!!). Premiery znacznie bardziej zaawansowanych technicznie GameCube i X-Boxa przyspieszą pojawienie się Playstation 3 na rynku i właściciele PS2 będą znów musieli wysupłać średnią krajową na nowe urządzenie do grania. Czyja kieszeni wytrzyma to tempo?